Cześć,
mam problem z wyklarowaniem swojego pierwszego trójniaka niesyconego. Od kilku miesięcy trójniak przestał zrzucać osad, jednak ewidentnie jest w nim pewna "mgiełka", na pewno nie jest klarowny. Z tego co udało mi się przeczytać brzmi to jak opalizacja z białek.
Zrobiłem test i bardzo dużo osadu wytrąca się pod wpływem zolu krzemionkowego, co chyba potwierdza diagnozę. Dodałem więc więcej zolu własnej produkcji (ze szkła wodnego) i miód zrzucił gigantyczną ilość osadu, zaczęła pojawiać się klarowna warstwa.
Niestety, te męty białkowe nie osadzają się ładnie na dnie. Tworzą taki jakby "puch" na dnie. Gdybym chciał zlać miód znad osadu, to straciłbym połowę produktu Próbowałem dodać trochę żelatyny, by "zbić" ten osad. Nie jestem pewien, ale być może więcej pojawiło się tego osadu na dnie, problem wciąż jednak pozostał, a boję się dodawać więcej żelatyny, gdyż łatwo przeklarować/zagęścić miód.
Z racji tego, że męty są dość spore, to spróbowałem przefiltrować cały miód z osadem przez kilka warst pieluch. Niestety efekt jest taki, że cały osad został w miodzie i do tego został wzruszony i pływa w całej objętości...
W efekcie jest gorzej niż na początku, gdyż miód i tak nie jest klarowny, a zamiast koloidu (?) mam widoczne gołym okiem cząstki stałe pływające w miodzie.
Czy ktoś bardziej doświadczony może poradzić co z tym fantem zrobić? Może powinienem wystawić ten miód na zewnątrz na parę dni i ten osad jednak osiądzie?
Dzięki i pozdrawiam!
PS zdjęcie jak to teraz wygląda
mam problem z wyklarowaniem swojego pierwszego trójniaka niesyconego. Od kilku miesięcy trójniak przestał zrzucać osad, jednak ewidentnie jest w nim pewna "mgiełka", na pewno nie jest klarowny. Z tego co udało mi się przeczytać brzmi to jak opalizacja z białek.
Zrobiłem test i bardzo dużo osadu wytrąca się pod wpływem zolu krzemionkowego, co chyba potwierdza diagnozę. Dodałem więc więcej zolu własnej produkcji (ze szkła wodnego) i miód zrzucił gigantyczną ilość osadu, zaczęła pojawiać się klarowna warstwa.
Niestety, te męty białkowe nie osadzają się ładnie na dnie. Tworzą taki jakby "puch" na dnie. Gdybym chciał zlać miód znad osadu, to straciłbym połowę produktu Próbowałem dodać trochę żelatyny, by "zbić" ten osad. Nie jestem pewien, ale być może więcej pojawiło się tego osadu na dnie, problem wciąż jednak pozostał, a boję się dodawać więcej żelatyny, gdyż łatwo przeklarować/zagęścić miód.
Z racji tego, że męty są dość spore, to spróbowałem przefiltrować cały miód z osadem przez kilka warst pieluch. Niestety efekt jest taki, że cały osad został w miodzie i do tego został wzruszony i pływa w całej objętości...
W efekcie jest gorzej niż na początku, gdyż miód i tak nie jest klarowny, a zamiast koloidu (?) mam widoczne gołym okiem cząstki stałe pływające w miodzie.
Czy ktoś bardziej doświadczony może poradzić co z tym fantem zrobić? Może powinienem wystawić ten miód na zewnątrz na parę dni i ten osad jednak osiądzie?
Dzięki i pozdrawiam!
PS zdjęcie jak to teraz wygląda