Liczba postów: 287
Liczba wątków: 15
Dołączył: 08 2003
Lokalizacja: Kraków
Nastrój: No Mood.
Proponuje temat opisujacy naocznie choroby win, przyda sie to zapewne wszystkim majacym problemy by za wczasu zareagowali i mogli uratowac swoje urobki :-)
Piszcie co sie działo, smakowało, pachniało itp. i czy udało sie to uratowac.
Liczba postów: 538
Liczba wątków: 31
Dołączył: 04 2003
Lokalizacja: Jasło
Nastrój: optymistyczny
Z jednej strony nie mam nic przeciwko zas z drugiej problem ten rozwiązała nam nasz nieoceniona Aga tutaj
http://www.old.wino.org.pl/frames/wady_wina_Aga.htm opisując nie tylko objawy ale również sposoby ich leczenia.
Liczba postów: 19
Liczba wątków: 3
Dołączył: 04 2003
Nastrój: No Mood.
Miałem problemy, bo winko stało stanowczo zbyt długo nad osadem. To było moje pierwsze wino (jabolek) i nieswiadomie pozwoliłem mu postac 2 miesiące bez obciągania.
Skutkiem był bardzo nieciekawy smak - wóda z wodą zaprawiona zacierem

W ramach ratunku stosowałem przewietrzanie, węgiel drzewny aktywowany w różnych ilosciach, migdały, rodzynki oraz cukier (jak posłodzę, to nie będzie czuc...).
Cukier był głupim pomysłem, bo jak po tygodniu zajrzałem do winka, to pocukrzone poszło sobie na spacer w niewiadomym kierunku.
Z pozostałymi skutek był widoczny, ale winka i tak się nie udało uratowac. Najlepiej wypadł węgiel aktywowany w ilosci 1 tabletka/butelkę. Po 2-3 piwach dało się już pic tego jabolka.
Liczba postów: 39
Liczba wątków: 16
Dołączył: 05 2003
Lokalizacja: krasnystaw
Nastrój: No Mood.
Kto z was miał taki przypadek: na powierzchni wina w gąsiorku pojawiła się pokawałkowana skórka (podobna do tej co czasem się pojawia na herbacie), nie ma zmiany smaku, zapachu, barwy (notabene wino-z róży, jest okropne (roczne), kwasne-13 g/l (za dużo dosypałem cytrynowego) i mocne). Fakt - przez miesiąc nie było wody w rurce (stało w piwnicy ciepłej niestety). Choroba czy błonka drożdżowa?