30-09-2006, 21:38
naczytałem się o szkodliwości działania metali na wino i po długich namysłach postanowiłem usprawnić mieszadło do klei, farb i innych dupereli. Po dokładnym oczyszczeniu z resztek Cekolu przyszła pora na "izolację". Wymyśliłem sobie, że najlepiej będzie zalać mieszadło plastikiem. Przyniosłem dwie butelki PET i po rozłożeniu kuchni w garażu (całe szczęście że to był garaż) zabrałem się do dzieła. Rozgrzałem garnek na kuchni i powrzucałem kawałki pociętych butelek Kiedy plastik się rozpuścił przy pomocy pędzla naniosłem warstwę na mieszadło. Wszystko było cacy dopóki plastik nie zastygł. Po ostygnięciu kruszył się pod palcami. Gdyby ktoś próbował mnie naśladować to ostrzegam!!!! Topniejący plastik niesamowicie śmierdzi (palone włosy) Garnek raczej jest do wyrzucenia a efekt końcowy marny. Po obstukaniu resztek PET-a pomalowałem mieszadło spray-em (II warstwy). Jutro relacja z pracy błękitnym mieszadłem (wytrzymałość farby na ścieranie)